Wcześniej nie przypuszczałam że nastąpi taki dzien że nie będę miała czasu coś skrobnąć i pozaglądać do Was. Ale tempo naszego życia ciągle rośnie. Nie chcę wiedzieć nawet co będzie za kilka miesięcy - chyba przegonimy TGV.
W sobotę spędziliśmy prawie cały dzięń na działce strając się posprzątać całe to pobojowisko. Narazie tylko w domu. Powyciągali stemple, rozszłowali strop i można było w końcu zacząć.
Normalnie radocha nieziemska zamiatając własny domek.
Wiadomo że narazie z grubsza, ale się tak zastanawiam w jakim momencie budowy pozbędziemy się tego pyłu. Jak narazie to będzie syzyfowa praca bo ciągle się coś robi i jeszcze długo się będzie robić.
Ostatnio pisałam że pojawiła się u nas skrzynka z licznikiem na słupie. Dzisiaj byli panowie i podłączyli do skrzynki prąd. Teraz szybciutko musimy zrobić prąd w domku i kopać dziurę na kabel przyłączeniowy do skrzynki.
A tak poza tym dekarz ma być środa-czwartek, mam nadzieję że ta blacha dojdzie bo pogoda coraz piękniejsza
A dzisiaj mój tata zajął się porządkowaniem wokół domu a mój mąż podłączał kozę. Śmiałam się z niego że jeszcze okien nie ma a on pali. Ale wiem że się nie mógł doczekać kiedy sobie zapali, a podłączył ją w pokoju na dole gdzie nasi wykonawcy zasłonili sobie okna folią i drzwi również i zrobili sobie kanciapę. A było tam dzisiaj tak ciepło że można było kurtkę ściągać.
Widok naszego domku z oddali
Salon a po lewej kuchnia
Widok z salonu na schody i kuchnię
Widok z kuchni na salon
A tu koza ... meee